Mimo ciągłego dążenia do doskonałości świat, w tym i ten wędkarski, pełen jest dylematów. Tym nieco filozoficznym wywodem chciałem was wciągnąć w jeden z nich. Co i kiedy nawinąć na kołowrotek? Żyłkę czy plecionkę? Postaram się przedstawić kilka argumentów „za” i „przeciw”, zważając jednak, aby się w tym wszystkim, nomen omen, nie poplątać.
Ekonomicznie i z tradycją
Zacznę od żyłki, która towarzyszy wędkarzom od początku lat 60-tych minionego wieku. Przez dekady traciła na grubości, zyskując jednocześnie wytrzymałość i inne przydatne wędkarzom cechy. Pierwszym argumentem przemawiającym na korzyść żyłki jest jej cena. Dobrej jakości żyłka będzie kilkukrotnie tańsza od porównywalnej jakości plecionki. Współczesna linka monofilamentowa lub jakakolwiek inna będzie odporna na przetarcia, wytrzymała na węzłach, odporna na promienie UV, niechłonąca wilgoci, niewidoczna dla ryb i rozciągliwa. I w tym momencie dochodzimy do pierwszego dylematu. Z jednej strony żyłka, dzięki swej rozciągliwości, w skrajnych przypadkach sięgającej 25% znacznie ułatwia hol amortyzując zrywy ryby i jest mniej podatna na zaczepy. Z drugiej jednak strony przez rozciągliwość właśnie, żyłka traci w przypadku wędkowania na dalszych odległościach. Sygnalizacja brania oraz zacięcie ryby przebiegają z opóźnieniem. Żyłki dominują we wszelkich metodach spławikowych, ale mają również szerokie zastosowanie w większości wędkarskich metod.
Żyłka, czy plecionka? – Moc tkwi w włóknach
Plecionka jest bardziej zaawansowana technologicznie. Zbudowana z kilku rodzajów splecionych ze sobą włókien. W przeciwieństwie do żyłki, plecionka jest po prostu droga. Dobrej jakości linka to wydatek nawet kilkuset złotych. Jej wytrzymałość, biorąc pod uwagę identyczne średnice, jest kilkukrotnie wyższa. Żyłka o przekroju 0,10 mm, ma deklarowaną przez producentów wytrzymałość rzędu 1 do 1,5 kg. Identycznej średnicy plecionka wytrzyma ciężar nawet 8 kilogramów! Przy takiej różnicy parametrów wybór plecionki, nawet mimo dużej różnicy w cenie wydaje się bardziej uzasadniony. Musimy jednak pamiętać, że plecionka jest niemal nierozciągliwa. W niektórych warunkach, zwłaszcza przy łowieniu na większych odległościach, to olbrzymia zaleta. Jednak mniej doświadczonym wędkarzom ta zaleta może przerodzić się w poważną wadę. Brak rozciągliwości wymaga od wędkarzy pewnych umiejętności i zmusza do używania bardziej „miękkich” wędzisk. Plecionki szybciej nasiąkają, co może być uporczywe zwłaszcza podczas przymrozków, powodując zamarzanie przelotek. Jestem pewien, że gdyby udało się przeprowadzić badania dotyczące złamań feederowych szczytówek podczas zarzucania, to ich ilość byłaby znacznie większa na wątpliwą korzyść plecionek. Mocne i sztywne, po prostu wybaczają mniej błędów. Miękka plecionka to doskonały materiał na przypony, a dzięki wytrzymałości uwolnimy z zaczepów więcej cennych spinningowych przynęt.
Nie dajcie się w to wplątać. Wybierzcie mądrze!
Co więc wybrać? Tańszą, ale mniej wytrzymałą żyłkę, czy kilkukrotnie droższą i bardziej wytrzymałą plecionkę? Zanim zdecydujemy się na jakikolwiek wybór, nie dajmy się zwariować. Wyśrubowane parametry na opakowaniach podejrzanie tanich produktów, to z dużym prawdopodobieństwem pieniądze wyrzucone w błoto. Cudów nie ma. Warto również zwrócić uwagę na regulaminy łowisk, zwłaszcza tych prywatnych. Na niektórych nie wolno używać plecionek, a na innych znów nakazuje się używania żyłek powyżej określonej średnicy. W dylemacie, żyłka, czy plecionka decydującą rolę odgrywa przyzwyczajenie. W końcu to druga natura człowieka