Idealnym wprowadzeniem do tego artykułu byłby słowa Sokratesa „wiem, że nic nie wiem”. Minęło już ponad 100 dni od katastrofy na Odrze, a wciąż pozostaje więcej pytań niż odpowiedzi, pojawia się więcej problemów niż znaleziono rozwiązań, a nad rzeką pojawia się realne widmo ponownej katastrofy.
100 dni po katastrofie na Odrze
Od letniej katastrofy na Odrze minęło już ponad 100 dni. Każdy z tych dni powinien oznaczać wytężoną pracę, która pozwoliłaby na wyciągnięcie wniosków i podjęcie działań zmierzających do zapobiegania podobnym katastrofom w przyszłości. Wszystko wskazuje jednak na to, że o dalszych pracach można jedynie pomarzyć. Do tej pory nie doczekaliśmy się konkretów, a strona niemiecka alarmuje, że zasolenie rzeki pozostaje na wysokim poziomie. Przypomnijmy, że to właśnie zasolenie, które sprzyjało rozwojowi śmiercionośnych złotych alg, było jedną z przyczyn katastrofy. Nadzieję mogłoby przynieść powołanie specjalnej inspekcji podlegającej Wodom Polskim. O tej sprawie szerzej pisaliśmy tutaj.
Polsko-niemiecki spór o rzekę
Jednak wszystko wskazuje na to, że prędzej doczekamy się pozwu ze strony niemieckiego Ministerstwa Środowiska, niż konkretnych działań ze strony polskiej. Niemiecka strona zamierza powstrzymać prace związane z regulacją rzeki po polskiej stronie. Obowiązująca od 2015 roku polsko-niemiecka umowa nie uwzględniała zmian klimatycznych, z którymi przyszło się dziś mierzyć. Więcej o tej sprawie możecie przeczytać tutaj.
Pełni obaw są również przedsiębiorcy, którzy do czasu katastrofy ekologicznej prowadzili działalność usługową czy rekreacyjną. Doraźna pomoc finansowa, o której pisaliśmy tutaj, pomogła niewiele i nie rozwiązała żadnych problemów. Niepewna przyszłość, brak konkretnych deklaracji i widmo ponownej katastrofy, delikatnie rzecz biorąc, nie sprzyjają lokalnym biznesom związanym z rzeką. W tej kwestii upływający czas nie jest sprzymierzeńcem. Niezbędne jest natychmiastowe działanie!