Obracając w żart stare przysłowie można powiedzieć, że człowiek człowiekowi wilkiem a kiwi kiwi kiwi. No bo jak inaczej zacząć artykuł poświęcony Pipce, która nie przejmując się zbytnio majestatem władzy podbiła serca lokalnych mieszkańców i turystów?
Jezioro Tarnobrzeskie. Ryby i sporty wodne
Jezioro Tarnobrzeskie, o którym więcej przeczytacie TUTAJ, to atrakcyjne 455 ha łowisko zlokalizowane na pograniczu województw świętokrzyskiego i podkarpackiego. Wędkarzy z pewnością zaskoczy prawdziwy ogrom wody oraz doskonale rozwinięta baza turystyczna. Wystarczy wspomnieć, że nad Jeziorem Tarnobrzeskim znajduje się najdłuższa w Polsce tyrolka. Długość lin wynosi 500 metrów, a część trasy przebiega nad taflą jeziora. Jednak ani tyrolka, ani piękna i długa plaża, ani ogrom wody nie robią takiego wrażenia i zamieszania jak… Pipka.
Pipka rządzi!
Pipa (zdrobniale Pipka) to gęś znajdująca się pod opieką właścicieli Wake Parku. Choć z doniesień medialnych można wywnioskować, że to właśnie Pipka opiekuje się obiektem, a niekiedy nawet nawet nieco się szarogęsi. Tak, czy inaczej wszędobylska gęś z ochotą wtyka dziób w cudze sprawy. Zdążyła już skraść show politykom, a i kiedy zajdzie taka konieczność, może wyręczyć psa stróżującego i przepędzi każdego intruza. Oprócz drobnych uszczypliwości z jej strony (co możecie zobaczyć na poniższym filmie), Pipka to gęś o gołębim sercu. Uwielbia ludzi, zdjęcia i komplementy. Za swoimi opiekunami podąża niczym wierny pies, no i przede wszystkim niewątpliwie ma „parcie na szkło”. Kto wie, może w przyszłości zacznie sprawdzać karty wędkarskie? Spotkanie z Pipą to niewątpliwie kolejny, a może i nawet najważniejszy powód, aby odwiedzić Jezioro Tarnobrzeskie.
Nutrie i gęś podbijają media
Dla porządku trzeba wspomnieć, że Pipa nie jest w świecie zwierząt ewenementem, który zdobył sympatię lokalnych mieszkańców, w pewien sposób wykorzystał swój urok i niejako podporządkował sobie otoczenie. Niedawno głośno było o rybnickich nutriach, które na stałe, nomen omen, wgryzły się w lokalny krajobraz. Nam nie pozostaje nic innego, jak życzyć sobie, Pipce i nutriom, aby ta wyjątkowa ludzko-zwierzęca symbioza trwała jak najdłużej, bez wzajemnego podgryzania i zbędnego gęgania.