Tak bardzo byśmy chcieli, aby sprawa skażenia Odry, do którego doszło w sierpniu tego roku pozostała tylko koszmarnym snem. Życzylibyśmy sobie szybkiego znalezienia przyczyn katastrofy, wspólnego działania władz i rzetelnej analizy, która pozwoliłaby na wypracowanie środków zaradczych, aby w przyszłości nie dochodziło do podobnych tragedii.
Więcej trucicieli niż mogłoby się wydawać
Niestety, pozostaje to jedynie w sferze niespełnionych marzeń, a nowe informacje jakie do nas napływają nie napawają optymizmem. Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że wydano znacznie więcej pozwoleń na zrzut ścieków do Odry niż ustalili eksperci rządowej komisji. Wydano aż 751 pozwoleń na zrzuty ścieków, podczas gdy strona rządowa informowała o „zaledwie” 500. Zatrważający może być fakt, że tylko jeden wniosek zaopiniowano negatywnie. Aż 70% zezwoleń wydały samorządy, a 230 to decyzja PGW Wody Polskie. To, co może wzbudzać poważne obawy, to spóźnione działanie. Dopiero po katastrofie zaczęto przeprowadzać kontrole, które ujawniły wiele naruszeń warunków pozwoleń.
Ryb mniej, soli tyle co przed katastrofą
Do niepokojących wniosków dochodzą naukowcy z Niemiec. Z przeprowadzonych przez nich badań wynika, że w Odrze jest znacznie mniej ryb. Niepokoi również wysoki poziom zasolenia rzeki, porównywalny z tym sprzed katastrofy. Stąd już tylko krok do powtórki sierpniowej tragedii. To właśnie wysokie zasolenie, temperatura i niski poziom wody, doprowadziły do rozkwitu morderczych dla ryb złotych alg. Za dobrą monetę należy przyjąć obecność gatunków składających ikrę, a zwłaszcza szczupaków i sandaczy. To znak, że populacja może się odrodzić. Przypomnijmy, że w wyniku zanieczyszczenia rzeki, w sierpniu padło co najmniej 249 ton ryb.