Im gorsza pogoda, tym mniej wędkarzy, a im mniej wędkarzy, tym więcej kłusowników nad naszymi wodami. Do takich wniosków można dojść analizując dwa poniższe przykłady z ostatnich dni. Różne regiony kraju a problem wciąż ten sam.
Kłusownicy nad Jeziorem Rymierzewo
Odnosimy wrażenie, że wraz z nadejściem jesieni kłusownicy stają się coraz bardziej aktywni i zuchwali. Doskonałym przykładem kłusowniczej zuchwałości jest sytuacja, która miała miejsce nad Jeziorem Rymierzewo. To 85-hektarowe jezioro rynnowe, położone w gminie Szczecinek stało się miejscem dość osobliwego procederu. W tym przypadku kłusownikami okazali się sami rybacy, a raczej byli rybacy, bo jak się okazało Wody Polskie z uprawnionymi do rybactwa rozwiązały umowę w sierpniu 2022 roku. Co skłoniło pseudo rybaków do bezprawnego uprawiania zawodu? Chęć zysku, miłość do profesji, nieprawidłowe daty w kalendarzu czy zupełnie inne powody? Faktem jest, że strażnicy PSR w Szczecinku wraz z policją zarekwirowały 44 sieci o łącznej długości ponad 3000 metrów. Za kłusownictwo mężczyznom grozi kara pozbawienia wolności do lat dwóch. W tym przypadku czasu nie uda im się oszukać.
Kłusowniczy duet nad Jeziorem Głuszyńskim
Do kolegów „po fachu” ze Szczecinka mogą wkrótce dołączyć kłusownicy z województwa łódzkiego. Zostali złapani przez policjantów i funkcjonariuszy Państwowej Straży Rybackiej z Kruszwicy. Dwaj mężczyźni w wieku 63 i 67 lat kłusowali na Jeziorze Głuszyńskim w województwie kujawsko-pomorskim. Policjanci i strażnicy wyciągnęli z wody dwie sieci typu wonton, a na działce rekreacyjnej, gdzie przebywał starszy z mężczyzn znaleziono kolejne „skarby” służące do nielegalnego połowu ryb. Za nielegalny połów ryb przy użyciu sieci mężczyźni mogą trafić „za kratki” nawet na dwa lata.