Wszystko wskazuje na to, że powiedzenie „pada deszcz, będzie leszcz” można uznać za nieaktualne. Najbliższe dni wskazują, że z nieba znów poleje się żar.
Pogoda i polityka to ulubione tematy rodaków. Z oczywistych względów zostawiamy temat drugi, a z zainteresowaniem przyjrzymy się pogodzie. Ostatnie dni mocno dały się we znaki urlopowiczom. Ponuro, deszczowo i zimno. Temperatura wody w Bałtyku nie przekraczała 20 stopni Celsjusza i była bliska temperaturze powietrza. Ale idzie nowe. Już od wtorku od zachodniej i południowo-zachodniej Polski wedrą się upały. Temperatura przekroczy 30 stopni, a od Wielkopolski, przez Ziemię Lubuską i Dolny Śląsk po Opolszczyznę, słupki rtęci zatrzymają się w pobliżu 34 stopni.
W środę upał rozleje się na dalsze części kraju, a najmocniej odczują go mieszkańcy centralnej i południowej Polski. Zauważalne będą również anomalia temperatur. Wartości mogą wahać się nawet o 6 do 8 stopni, co odbiega od norm notowanych w poprzednich latach.
Czwartek nadal pod znakiem upałów. Jednak czyhający front może wszystko zmienić, czego ostatnio dość często doświadczamy. Z dużym prawdopodobieństwem można przewidzieć, że ostatnia dekada lipca będzie wyraźnie cieplejsza, jednak czekają nas opady deszczu i burze.
Na dobre brania możemy liczyć 19, 24, 26 i 31 lipca. Ryby będą brały średnio w dniach 18, 20, 21 oraz od 27 do 30 lipca. Słabo zapowiada się w dniach 22, 23 i 25 lipca. Jednak jeśli cały tydzień minie wam pod znakiem słabych brań, zawsze można zrzucić winę na pogodę.