Obce gatunki ryb, które z różnych powodów znalazły się w naszych wodach nazywamy gatunkami inwazyjnymi. To szczególnie niebezpieczne stworzenia wyróżniające się dużą ekspansywnością, przez co stanowią duże zagrożenie dla rodzimych ekosystemów. W skrajnych przypadkach niechciani przybysze mogą przyczynić się do całkowitego wyginięcia miejscowych gatunków. W Polsce mamy do czynienia z kilkoma szczególnie niebezpiecznymi rybami. Niektóre od lat są doskonale znane wędkarzom, inne znów pojawiły się w naszych wodach całkiem niedawno, choć robią już spore zamieszanie.
Sumik karłowaty. Niechciany „Amerykanin”
Przegląd inwazyjnych gatunków ryb występujących w Polsce należy rozpocząć od dobrze znanego sumika karłowatego. Budową ciała przypomina suma europejskiego, jednak obok rozmiaru (sumik karłowaty dorasta do ok. 30 cm), różni się mniejszą płetwą tłuszczową i liczbą wąsów. Tego wyjątkowo żarłocznego gościa można znaleźć w stawach i wodach wolno płynących. Jest odporny na zanieczyszczenia i deficyty tlenowe. Gdzie żyje sumik karłowaty? Jego ojczyzną jest Ameryka Północna. Do Polski trafił pod koniec XIX w. i szybko opanował jeziora, stawy, a nawet rowy melioracyjne. Wędkarzom daje się we znaki kolcami ukrytymi w płetwach piersiowych i grzbietowej, głębokim połykaniem haczyków i wyjątkowo natrętna naturą. Kiedy pojawi się w łowisku, bierze na każdą przynętę przekreślając szanse na skuteczne wędkowanie. Żywi się ikrą i małymi rybami i skutecznie przyczynia się do wypierania rodzimych gatunków ryb.
Inwazyjne gatunki ryb – ale, żeby karaś?
Ku zaskoczeniu wielu wędkarzy na naszą niechlubną listę trafił karaś srebrzysty, zwany potocznie japońcem lub bączkiem. Ten reprezentant Azji przywędrował do nas aż z dorzecza Amuru. Karaś srebrzysty to prawdziwy rybi twardziel. Nie straszne mu braki tlenu czy zanieczyszczenia i właśnie z tego powodu szybko opanował wszelkie wody. Począwszy od jezior, rzek, aż po zarośnięte starorzecza i leśne sadzawki. Podczas tarła może krzyżować się z innymi gatunkami ryb. Wśród wędkarzy cieszy się większym uznaniem niż opisywany wyżej sumik. To ryba silna i waleczna, a rekordowe osobniki osiągają wagę 1,5 kg. Rekord Polski z 2016 roku wynosi aż 4,16 kg.
Czebaczek amurski i trawianka- szkodniki z Amuru
Kolejnym przybyszem z Amuru jest trawianka. To okoniokształtna rybka dorastająca do 25cm. Szeroki pysk, duża, silnie spłaszczona głowa i ciało pokryte grzebykowatą łuską, czynią z niej drapieżnika idealnego, bardzo groźnego dla rodzimych gatunków. Trawianka na dobre zadomowiła się w Wiśle i coraz odważniej zdobywa nowe terytoria. Niewielka rybka o niewinnie brzmiącej nazwie – czebaczek amurski trafiła przypadkowo w latach 90-tych minionego wieku wraz z materiałem zarybieniowym karpia. Skąd pochodzi czebaczek amurski? Pochodzący z Azji środkowo-wschodniej intruz został uznany za szkodnika wypierającego rodzime gatunki i konkurującego z nimi pokarmowo.
Inwazyjne gatunki ryb – ach, te babki
Nadszedł czas na babki. Pierwsza z nich- babka bycza, trafiła do Morza Bałtyckiego wraz z wodami balastowymi statków. Ta niezbyt urodziwa, niewielkich rozmiarów rybka dorastająca do 25cm, staje się ogromnym problemem. Jako wyjątkowo żarłoczny drapieżnik skutecznie konkuruje z ważnymi gospodarczo gatunkami ryb. Ponadto odżywia się małżami: omułkiem i rogowcem bałtyckim. Małże pochłaniają ze środowiska duże ilości soli metali ciężkich, które trafiają do morza z zanieczyszczonych rzek. Zjadane przez babki małże ograniczają dostęp do tego pokarmu rodzimym rybom i powodują większe zanieczyszczenie wód. Babka szczupła żyje w rzekach. Pochodzi ze zlewisk mórz: Czarnego, Azowskiego i Kaspijskiego. Dziś jej obszar występowania rozciąga się od Kazachstanu, aż po Bałkany, a przy okazji obejmuje również dorzecze Wisły. Niewielki rozmiar, opieka nad ikrą, krótki cykl życiowy i wysoka rozrodczość czynią z niej kolejnego intruza idealnego.
Dla dobra natury
Gatunki przedstawione powyżej stanowią tylko część ryb, które nie są mile widziane w naszych wodach. Mając na uwadze przede wszystkim dobro naszych wód i kierując się troską o środowisko naturalne oraz przepisami określonymi przez PZW, zabrania się wpuszczania wyżej wymienionych ryb z powrotem do wody. To jeden z nielicznych sposobów zapobiegania niszczycielskiej inwazji obcych. I choć w tym przypadku zasada „no kill” nie obowiązuje, pamiętajmy że mamy do czynienia z żywymi stworzeniami i należy je traktować z godnością. A sumiki są całkiem smaczne.