Katastrofa ekologiczna nad Odrą zdominowała wiadomości, podzieliła polityków i zmobilizowała wędkarzy. Mimo wysiłków, wciąż nie zanosi się na szybkie wyjaśnienie przyczyn.
Niestety Odra nie jest jedyną rzeką skażoną na masową skalę w ciągu ostatnich lat. Podobny los spotkał rzekę Barycz, przepływającą przez Park Krajobrazowy Dolina Baryczy, czyli największy w Polsce rezerwat przyrody, obejmujący powierzchnię ok. 87000 ha. Jednak i tak cenny skarb natury padł ofiarą działalności człowieka.
Właśnie mijają dwa lata od katastrofy ekologicznej, która wstrząsnęła Baryczą w wielkopolskiej gminie Odolanów. Mieszkańcy okolicznych wsi, przerażeni ogromną ilością martwych ryb, ciemną barwą wody i charakterystycznym zapachem, zaalarmowali służby. Barycz została skażona na odcinku 60 kilometrów (całkowita długość rzeki wynosi 139 kilometrów). Skażenie objęło odcinek od wielkopolskich Raczyc, aż po Nowe Grodzisko na Dolnym Śląsku. Za przyczynę katastrofy uznano nawozy rolnicze, które z powodu intensywnych opadów spłynęły z pól wprost do rzeki. Potencjalnych trucicieli mogło być więcej. Na liście podejrzanych znalazła się oczyszczalnia ścieków i ubojnia drobiu, która spuszczała nieczystości do rzeki. Najbardziej jednak przeraża fakt, że po upływie dwóch lat, nadal nie ustalono nic szczególnego. Śledczy wciąż oczekują na ekspertyzy, a przesłuchania świadków ani trochę nie przyczyniły się do ustalenia przyczyn zatrucia.