„Złów i uwolnij”, to koncepcja polegająca na wypuszczaniu złowionych ryb. Powszechnie stosowana na łowiskach komercyjnych, coraz częściej obowiązuje na wodach PZW.
W świętokrzyskim wędkarstwo zmierza w dobrym kierunku. Przestaje być postrzegane jako sposób na pozyskanie ryb do celów konsumpcyjnych, a wiele łowisk na prośbę wędkarzy zostaje objętych formułą „no kill”. Do obszernej listy łowisk dołączą dwa kolejne, w Morawicy i Kazimierzy Wielkiej. Strzałem w dziesiątkę była decyzja Polskiego Związku Wędkarskiego w Kielcach o utworzeniu obszaru „no kill” na odcinku rzeki Mierzwy. Dziś Mierzwa pełna jest pstrągów, a obszar objęty zakazem zabierania ryb stał się ich matecznikiem.
W tej chwili Świętokrzyskie może pochwalić się dziewięcioma akwenami „no kill”. Są to: Zalew w Sulechowie, Zalew w Bliżynie, staw w Ostrowcu Świętokrzyskim, Rzeka Mierzawa i rzeka Nida oraz kielecka Silnica, staw Sokołowice koło Koszyc, Zalew w Suchedniowie i Zalew Szydłówek. Idea „no kill” ma na celu ochronę ryb i w kontekście ubogiego rybostanu naszych wód, wydaje się jedyną słuszną koncepcją.