Aż trudno uwierzyć w to co wydarzyło się na zawodach Lake Erie Walleye Trail rozgrywanych w Clevland. Podczas ważenia złowionych ryb, sędziowie ujawnili skandaliczne i okrutne oszustwo, które wstrząsnęło wędkarskim światem.
(Nie) jesteśmy zwycięzcami!
Duet Chase Cominsky i Jake Runyon był przekonany o pewnym zwycięstwie. Jakież było ich zdziwienie, kiedy czujny dyrektor zawodów, pracujący na co dzień jako policjant na przedmieściach Clevland, zaczął rozcinać złowione przez zawodników ryby. We wnętrznościach przedstawionych do ważenia ryb, znajdowały się ciężarki i filety z innych ryb. Ten okrutny i skandaliczny czyn szybko trafił na pierwsze strony serwisów sportowych. Dzięki filmowi zamieszczonemu przez 5050 Fishing możemy zobaczyć to na własne oczy. Film na You Tube ma już ponad 75000 wyświetleń.
Regulaminowy zawrót głowy
Oprócz Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb, obowiązującego wędkarzy łowiących na wodach Polskiego Związku Wędkarskiego, odrębne przepisy obowiązują na zawodach wędkarskich. Często są to przepisy dość zagmatwane i trudne do interpretacji. Feederowcy muszą zwracać szczególną uwagę na długość przyponów, rozmiary koszyków zanętowych, czy skład samych zanęt. Jeszcze bardziej surowe reguły obowiązują na imprezach karpiowych. Boleśnie przekonała się o tym rodzima ekipa AK Baits startująca w 2019 roku w prestiżowych zawodach z serii IBCC, rozgrywanych na Balatonie. Sędziowie dopatrzyli się przekroczenia położenia zestawu. Maksymalna odległość wynosiła 450 metrów od łowiska, a zostały one wywiezione prawie 100 metrów dalej. Jednak największe oburzenie wzbudził montaż trzech zestawów na jednym wędzisku. W konsekwencji polska ekipa dostała czerwoną kartkę i została zdyskwalifikowana.
Oszustwa wykute na „blachę”
Jak się okazuje „tradycja” wędkarskich oszustw jest bardzo długa i dotyka niemal wszystkich technik wędkowania. Również spinningiści, często utożsamiani z najbardziej wyrafinowanymi wędkarzami, kuszeni laurem zwycięzcy sięgają po niedozwolone chwyty. Zdawać by się mogło, że wcześniejsze nęcenie miejscówki gliną i ochotką to nic nadzwyczajnego. Jednak, kiedy czyni to spinningista tuż przed zawodami w celu zwabienia okoni, a nie spławikowiec czy wędkarz feederowy, to trzeba przyznać, że nie jest to do końca uczciwe. Do iście magicznych sytuacji można zaliczyć te, kiedy miejscowi wędkarze wygrywają zawody, na których nic nie złowili. Jak to możliwe? Trudno wytłumaczyć, ale taka farsa miała miejsce. Obserwowany czujnym okiem „miejscowy” na zawodach nie wyjął ani jednej ryby, a generalnie zajął III miejsce z kilkunastoma okoniami.
Dlaczego wędkarze oszukują?
Na koniec warto zadać sobie pytanie, dlaczego wędkarze oszukują? Odpowiedź może być zaskakująco prosta. Wędkarstwo, zwłaszcza wyczynowe, to sport. Tam gdzie sport pojawiają się sponsorzy, a co za tym idzie pieniądze. Pojawiają się również takie czynniki jak presja i pragnienie wygranej. Nie do końca czytelne przepisy, okazje do nadużyć sprawiają, że zawodnicy ulegają pokusie nagięcia regulaminów lub czynią to zupełnie nieświadomie. O ile drugi przypadek można jakoś zrozumieć, o tyle świadome okaleczanie ryb to czyn haniebny i godny największego potępienia.