Tytuł „pierwszy w tym roku” nie zawsze jest powodem do dumy. Takim „sukcesem” może poszczycić się 43-letni kajakarz, uczestnik zimowego spływu po rzece Pisie, zorganizowanego przez mieszkańców województwa mazowieckiego.
Zimowe harce na wodzie
Trzeba wykazać się nie lada uporem i mieć w sobie wiele pasji, aby wziąć udział w takim wydarzeniu jak zimowy spływ kajakowy. Siła tradycji i pragnienie świetnej zabawy na łonie natury jak magnes przyciąga amatorów zimowych wrażeń. Jednak obok pasji i uporu należy wykazać się również, a może przede wszystkim, odpowiedzialnością i zdrowym rozsądkiem. Tych właśnie cech zabrakło jednemu uczestnikowi, który nader często lądował w wodzie. Nie wzbudziło to podejrzeń reszty grupy, gdyż za każdym razem mężczyzna o własnych siłach wracał do kajaka. W pewnym momencie, po kolejnym lądowaniu w lodowatej wodzie mężczyzna dopłynął do brzegu. Zaniepokojeni uczestnicy postanowili znaleźć nieszczęśnika, niestety bez skutku. W końcu, po godzinie bezowocnych poszukiwań zawiadomiono policję. Po przybyciu funkcjonariuszy na miejsce, mężczyzna szybko sie odnalazł.
Ledwo uszedł z życiem
Skrajnie wyziębiony, ale cały i zdrowy, a szczególną czujność policjantów zwróciła wyraźna woń alkoholu wydobywająca się z ust poszkodowanego. Na wszelki wypadek policjanci wezwali służby medyczne, a sami ukarali kajakarza „pod wpływem” mandatem karnym za korzystanie z innych obiektów pływających po spożyciu alkoholu. Nic nie działa lepiej na rozsądek niż pieniądze. Przynajmniej mamy taką nadzieję. Tym razem skończyło się na strachu i mandacie. Statystyki są jednak przerażające. Alkohol jest bardzo częstą przyczyną wypadków i utonięć, a połączenie aktywności nad wodą i alkoholu bywa wyjątkowo niebezpieczne. Nieodpowiedzialny kajakarz może mówić o niebywałym szczęściu, a cała akcja powinna być dla niego wystarczającym ostrzeżeniem. Pierwszy w roku pijany kajakarz w powiecie piskim. Z pewnością nie jest to powód do dumy.