Ostatnio bardzo dużo czasu poświęcamy wędkarstwu podlodowemu. Nie do końca w taki sposób, jaki byśmy chcieli, ale to tylko dlatego, że wasze bezpieczeństwo jest dla nas najważniejsze.
Spacer po kruchym lodzie
Do napisania tego artykułu po części skłoniły mnie wasze relacje, które umieszczacie na Facebooku i w innych mediach społecznościowych. Wśród wielu profesjonalnie przygotowanych, doświadczonych i odpowiedzialnych wędkarzy, znajdują się niestety tacy, którym wędkarstwo podlodowe było do tej pory zupełnie obce, a ich pojawienie się na środku zamarzniętego jeziora wynika raczej z konieczności „odhaczenia” swojej obecności na lodzie. Kolejny raz apelujemy więc o rozsądek i rozwagę!
O krok od kolejnej tragedii
Niedawno informowaliśmy o tragicznych wydarzeniach na Jeziorze Gil Mały pod Ostródą. Na oczach kolegi, zniknął pod lodem 63-letni wędkarz. Mężczyzny niestety nie udało się uratować. Niewiele brakowało, a do podobnego nieszczęścia mogło dojść na jeziorze Ełckim. Wędkarz, który wszedł na lód, w porę zorientował się, że nie ma już drogi powrotnej, gdyż znaczna część lodu w kierunku brzegu była już pod wodą. W bezpiecznym powrocie na brzeg pomogli wezwani na miejsce strażacy.
Wyższe temperatury, większe ryzyko
Widać już pierwsze oznaki zapowiadanej odwilży. W okolicach Świąt Bożego Narodzenia termometry wskażą ponad 10 stopni ciepła. Wędkowanie z lodu stanie się jeszcze bardziej niebezpieczne. Przypominamy, że lód topi się od brzegu, a w miarę bezpieczna grubość pokrywy lodowej, która nie załamie się pod ciężarem dorosłego człowieka, powinna wynosić przynajmniej 10 centymetrów. Przy czym bierzemy pod uwagę tylko lód świeży, zwarty, powstający w dogodnych warunkach. Bez względu jednak na grubość tafli, na podlodowe łowy wyruszajmy z asekuracją, jeśli to możliwe wraz z osobą towarzyszącą. Dobrze będzie was widzieć wiosną całych i zdrowych nad wodą!