Musiały minąć aż trzy miesiące intensywnej obserwacji, aby kłusownik wpadł na gorącym uczynku. Sąd uznał mężczyznę winnym i obok innych kar zezwolił na upublicznienie danych osobowych sprawcy.
Trzy miesiące obserwacji. W końcu złapany na gorącym uczynku
Choć sprawa, o której piszemy dotyczy wydarzeń, które miały miejsce jesienią 2021 roku, to dopiero teraz wydarzenia nabrały rozpędu. W listopadzie wpadł kłusujący na Jeziorze Uścimowskim (pow. lubartowski), mieszkaniec Starego Uścimowa. Kłusownik został ujęty przez Straż Ochrony Wód lubelskiego Okręgu PZW. Mężczyzna używając sieci złowił 43 leszcze, 15 sandaczy, suma, okonia i karasia. Jak się później okazało, strażnicy przez trzy miesiące „polowali” na kłusownika. Co więcej, na posesji mężczyzny policja znalazła narzędzia służące do kłusownictwa. W tych okolicznościach zatrzymanemu nie pozostało nic innego, jak przyznać się do winy.
Dane sprawcy do wiadomości publicznej
Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Lubartowie. Za popełnione czyny 64-latkowi grożą 2 lata pozbawienia wolności. Polski Związek Wędkarski oszacował straty na 22 000 złotych, jednak sąd uznał tylko 322 złote. Sąd uznał kłusownika winnym i nałożył karę grzywny w wysokości 2,5 tysiąca złotych, a dodatkowo 2578 złotych nawiązki na rzecz Polskiego Związku Wędkarskiego. Dodatkowo „wędkarzowi” odebrano na zawsze kartę wędkarską. Jednak najbardziej dotkliwą karą może być upublicznienie wizerunku, bo wyrok wraz z danymi osobowymi kłusownika będzie podany do publicznej wiadomości przez Polski Związek Wędkarski.