Ostatnie dni dają nam do zrozumienia, że czy tego chcemy czy nie, powoli zbliżamy się do zimy. Z jednej strony to dobrze, bo spadki temperatury pobudzają drapieżniki do żerowania. Z drugiej jednak strony, zima stawia przed wędkarzami całkiem nowe wyzwania. I właśnie o jednym z takich wyzwań będzie dzisiejszy wpis. Zapraszamy!
Im zimniej, tym lepiej?
Szczupaki doskonale czują, że to ostatnia chwila na uzupełnienie niezbędnych kalorii przed wczesnowiosennym tarłem, a wędkarze z kolei zdają sobie sprawę, że pozostało już niewiele czasu, aby zapolować na życiówkę. Okres ochronny szczupaka rozpoczyna się już 1 stycznia i trwa aż do końca kwietnia. Wraz ze spadkami temperatury wędkarze mogą liczyć się z wieloma utrudnieniami, a jednym z najbardziej irytujących problemów są zamarzające przelotki. W skrajnym przypadku zamarzająca woda, która osadza się na przelotce szczytowej całkowicie zamyka jej światło, uniemożliwiając oddawanie jakichkolwiek rzutów. Czy istnieje jakiś skuteczny sposób, aby sobie z tym radzić?
Zimna woda sposobem na zamarzające przelotki
Wydaje się, że jedynym 100% sposobem na to, by przelotki nie zamarzały są… temperatury powyżej zera. Ostatnie zimy bywają dość łagodne i dni, w których w okolicach przelotek formują się sople można policzyć na palcach jednej ręki. Marne to jednak pocieszenie, bo wystarczy nawet niewielki przymrozek, aby wędkowanie stało się niemożliwe. W takich okolicznościach jednym z najprostszych i skutecznych sposobów jest zanurzenie szczytówki w wodzie. Zimą woda ma temperaturę wyższą niż otoczenie i odizolowanie szczytówki od powietrza może zapobiegać lub ograniczać zamarzanie.
Hu, hu, ha, nasza zima zła!
Kolejnym sprawdzonym sposobem na pozbywanie się lodu z przelotek, jest po prostu ich ogrzewanie w dłoniach lub chuchanie w celu roztopienia warstwy lodu. Trzeba przyznać, że to dość irytujące czynności, zwłaszcza, że trzeba je często powtarzać, ale są za to tanie i w miarę skuteczne. Warto pamiętać o kazdorazowym osuszeniu szczytówki. Przy ogrzewaniu części szczytowej wędziska, należy zachować szczególną ostrożność, aby nie uszkodzić delikatnej szczytówki.
Większa średnica przelotek sposobem na lód
Wędkarze, którzy zimą często spędzają czas nad wodą powinni zadbać, aby w ich arsenale pojawiły się wędziska wyposażone w przelotki o większych niż standardowo średnicach. Co prawda nie rozwiąże to całkowicie problemu, ale przynajmniej opóźni proces osadzania się lodu. Opinie na temat skuteczności takiego rozwiązania są, co prawda, sprzeczne, ale z pewnością warte wypróbowania. Powiększona średnica przelotek umożliwia dalsze rzuty. Nie zaszkodzi spróbować.
Z chemią nad wodę
Wędkarze mają również odmienne zdania co do preparatów chemicznych, które zapobiegają zamarzaniu. Latem stosuje się specjalne preparaty lub zwykły płyn do naczyń, aby odłuszczyć linkę główną, co z kolei ułatwia jej zatapianie. Wydaje się, że zimą proces powinien przebiegać w odwrotnym kierunku, a na lince głównej powinna znajdować się warstwa tłuszczu. Do najczęściej używanych środków można zaliczyć wazelinę kosmetyczną czy olej silikonowy, który można bez problemów kupić w aptece. Można pokusić się o przesmarowanie przelotek olejem jadalnym lub kremem nivea. Przeciwnicy „smarowideł” uważają, że nie spełniają one należycie swojej roli, a przy delikatnych linkach wręcz przeszkadzają, bo utrudniają ich zatapianie, a na powierzchni wody pozostawiają tłuste ślady.
Żyłka czy plecionka?
Podsumowując powyższe pomysły, można dojść do wniosku, że nie ma sposobu na całkowite wyeliminowanie zamarzających przelotek. Pozostaje nam liczyć na łaskawą aurę, skorzystanie z przedstawionych porad lub połączenie każdego ze sposobów. Na koniec warto zapytać czy na zimowe wędkowanie lepiej wybrać żyłkę czy plecionkę. Plecionka, zwłaszcza w spinningu, wydaje się mieć więcej zalet. Jest bardziej wytrzymała i mniej rozciągliwa, co ma szczególne znaczenie przy delikatnych sandaczowych „pstryknięciach”. Jednak to co czyni ją skuteczną latem może spowodować, że będzie bezużyteczna w zimie. Skonstruowana z kilku splotów włókien plecionka łatwiej absorbuje wodę i tym samym szybciej zamarza. Można pokusić się o nawinięcie droższej plecionki, zabezpieczonej specjalnymi powłokami, jednak to już koszt przekraczający kilka szpul dobrej jakości żyłek, a efekt będzie podobny. To akurat biorę za pewnik, gdyż doświadczyłem tego na własnej skórze (szpuli).
Jeden komentarz
Ja znam jeden sposób, który nie każdy lubi. Wystarczy włożyć szczytówkę wędki podlodowej do ust. Pod wpływem ciepła lód się rozpuści. Niestety zabieg trzeba powtarzać częściej im jest zimniej.