Powoli zbliża się zima. Dla wędkarzy feederowych to czas na konserwację mocno eksploatowanego latem sprzętu i okazja na analizy. Z pewnością wielu z nas, zwłaszcza początkujących feederowców, będzie zastanawiało się dlaczego ryby nie brały, tak jak sobie to zaplanowaliśmy.
Pięć błędów początkujących feederowców
Z pewnością za nasze niepowodzenia odpowiedzialna jest pogoda. To ona jako pierwsza obrywa, kiedy kolejny raz wracamy z wody „o kiju”. A gdyby tak poszukać błędów gdzie indziej? Spojrzeć na wędkę, żyłkę i haczyki. Czy naprawdę wszystko jest z nimi w porządku? Poniżej przedstawiamy pięć błędów najczęściej popełnianych przez początkujących feederowców.
Diabeł tkwi w szczegółach
Wszyscy pragniemy łowić ryby duże, silne i waleczne, to zrozumiałe. Dlatego wolimy dmuchać na zimne i wędki zbroimy tak, aby wytrzymały brania prawdziwych potworów. Problem w tym, że często właśnie przesadne zbrojenie wędek może być przyczyną porażki. O ile nie łowimy na dużych odległościach a dna nie porastają gęste rośliny, starajmy się odchudzić zestawy. Współczesna technika pozwala na zastosowanie cieńszych żyłek. Zapewniam was, że przy odrobinie wprawy żyłka główna o średnicy 0,16 mm i o dwa „oczka” cieńszy przypon, spokojnie wytrzymają hol kilkukilogramowego karpia. Nagłe zrywy ryby zneutralizuje wędzisko, a resztę weźmie na siebie hamulec w kołowrotku. Tak odchudzony zestaw jest nie tylko bardziej finezyjny, ale pozwala na oddawanie dalszych rzutów, jest bardziej wrażliwy i nie wzbudza podejrzeń ostrożnych ryb. Warto również zrezygnować z rurki antysplątaniowej na rzecz skrętki. A jak zrobić skrętkę, możecie zobaczyć tutaj. Przyjrzyjcie się uważniej waszym haczykom i pamiętajcie, że dobieramy je według przynęty, a nie według wielkości potencjalnych ryb. O tym jak dobrać haczyk do przynęty pisaliśmy tutaj.
Praca u podstaw
Zauważyłem, że wędkarze mało czasu poświęcają na przygotowanie stanowiska. Rozumiem doskonale, że czasem aż człowieka trzęsie na widok potencjalnie idealnej miejscówki, ale skuteczne wędkowanie wymaga cierpliwości. Zanim więc nasze zestawy na dobre spoczną na dnie, warto wykonać kilka rzutów próbnych, aby sprawdzić co spoczywa w okolicy stanowiska. Jeśli po pierwszym rzucie wyciągniemy grubą warstwę roślinności lub koszyk ugrzęźnie w mulistym dnie, warto przemyśleć strategię i pokombinować z dystansem, rodzajem koszyka i zanęty. Nie zaszkodzi poświęcić więcej czasu na gruntowanie, o którym szerzej pisaliśmy tutaj.
Oby do celu
Nawet najlepiej wygruntowane miejsce nie przyniesie nam ryb, jeśli nie będziemy celnie i powtarzalnie rzucać. Celne i powtarzalne rzuty to podstawa, nie tylko w feederze, ale w większości wędkarskich metod. Najlepszym sposobem na to jest znalezienie punktu odniesienia, na przykład drzewa po przeciwnym brzegu. Kierunek rzutu już mamy, czas na odległość. I tutaj z pomocą przychodzi klips na szpuli. Kołowrotki przeznaczone do feedera mają okrągłe, bezpieczne dla żyłki klipsy. Wykorzystanie tego sprytnego patentu sprawi, że będziemy rzucać celnie i powtarzalnie, a w przypadku brania dużej ryby, uwolnienie żyłki z klipsa trwa ułamek sekundy. Zapewniam was, że przy prawidłowo dobranym zestawie, nawet podczas holu sporej ryby, nie będzie potrzeby uwalniania żyłki z klipsa.
Sztuka nęcenia
Zanęta jest najszerzej omawianym tematem w wędkarskim fachu. Jej dobór uwarunkowany jest porą roku, rodzajem wody, a także tym, jakie ryby zamierzamy łowić. Nie ma zanęty idealnej. Wszystko wymaga czasu i doświadczenia. Jednak już na początku wędkowania możemy wyeliminować kilka błędów. O tym, że nasza zanęta jest zła może świadczyć fakt, że ściągnięty po kilkunastu minutach koszyk wciąż wypełniony jest zanętą. To znak, że mieszanka nie pracuje w wodzie i nie wabi ryb. Z drugiej jednak strony, pusty koszyk nie daje 100% pewności, że zanęta działa jak należy. Przemoczona lub niedomoczona zanęta uwolni się z koszyka tuż po kontakcie z powierzchnią wody i nie dotrze nawet do dna. Rozrabiając zanętę kierujmy się informacjami zamieszczonymi na opakowaniu, dodawajmy wodę małymi partiami i starajmy się dokładnie połączyć składniki. Po wstępnym namoczeniu zanęta powinna kilkanaście minut „odpocząć”, aby wszystkie składniki równomiernie wchłonęły wodę. Po tym czasie możemy ją dowilżyć i dodać żywe przynęty. To tak na początek.
Cierpliwość przede wszystkim
Największym wrogiem początkujących wędkarzy jest cierpliwość, a właściwie jej brak. Początkowy entuzjazm przeradza się w zniecierpliwienie i irytację. Jak to, przecież mam najlepszą zanętę, super sprawdzone miejsce, na którym wczoraj kolega wygrał zawody, a dziś miejscówka „nie odpala”? Cóż, czasem należy pogodzić się z porażką i szukać jej potencjalnej przyczyny, a czasem ryby po prostu nie biorą i nic nie pomoże.